kwi 14 2003

Dzień szósty: Obrona wzgórz Beznadziejnej.......


Komentarze: 2

Szósty dzień obrony wzgórz Bznadziejnej Nudy, wśród odległych krain nadwiślańskich, wedrowania bezdrożami internetu....

 

Moja sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Siedze i wyobrazcie sobie mnie, w roli opiekuna Kącika Cichej Nauki (nie zartuje i jestem calkowicie powazny). Pochylam swoja glowe nad swoja zapracowaną trzódką, służę światła wiedzą, kieruję w stronę światła wiedzy.

W przerwach między tą znojną i wytężoną pracą, maluje wojenne barwy i wyciągam tam-tamy wołające w głuszy wszelkie duszy do walki... z przebrzydłym nasieniem, morową zarazą ..mrówkami. Trupy dzielnych wojowniczek ścielą się gęsto, truchła poległych zasnuwają bezkresne równiny biurka. Mymi dłońmi rozrywam ciała napastniczek na czworo, wręcz rozszarpuje w palcach zbryzganych niewinną mrówczą krwią... Nie oddamy naszego narkotycznego brunatnego płynu, słodkością lepnego, Coli ...zwanej mother Coke

P.S.: Nie zna ktoś szybkiego, aczkolwiek skutecznego sposobu na faraonki ?

alter_ego : :
15 kwietnia 2003, 15:14
1. trucie totalne i "na okrągło". 2. pozbycie się wszystkiego co nadaje się do jedzenia. 3. wszystko co już musi zostać nie może stać, musi być powdieszone tak żeby kochane mróweczki nie od razu znalazły do tego drogę (dotyczy to również kubła na śmieci. I cały czas tucie, trucie, trucie - do skutku. Dobrze jest mieć w tym sojuszników w postaci wszystkich sąsiadów. WOJNA.
sklerotyczna K_P
14 kwietnia 2003, 19:10
Skjuzmi maj frend, ze mnie nie bylo o 14, ale normalnie zapomnialam, nie.

Dodaj komentarz