Dzień szósty: Obrona wzgórz Beznadziejnej.......
Komentarze: 2
Szósty dzień obrony wzgórz Bznadziejnej Nudy, wśród odległych krain nadwiślańskich, wedrowania bezdrożami internetu....
Moja sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Siedze i wyobrazcie sobie mnie, w roli opiekuna Kącika Cichej Nauki (nie zartuje i jestem calkowicie powazny). Pochylam swoja glowe nad swoja zapracowaną trzódką, służę światła wiedzą, kieruję w stronę światła wiedzy.
W przerwach między tą znojną i wytężoną pracą, maluje wojenne barwy i wyciągam tam-tamy wołające w głuszy wszelkie duszy do walki... z przebrzydłym nasieniem, morową zarazą ..mrówkami. Trupy dzielnych wojowniczek ścielą się gęsto, truchła poległych zasnuwają bezkresne równiny biurka. Mymi dłońmi rozrywam ciała napastniczek na czworo, wręcz rozszarpuje w palcach zbryzganych niewinną mrówczą krwią... Nie oddamy naszego narkotycznego brunatnego płynu, słodkością lepnego, Coli ...zwanej mother Coke
P.S.: Nie zna ktoś szybkiego, aczkolwiek skutecznego sposobu na faraonki ?
Dodaj komentarz