Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 19 2002 I znowu sex...
Komentarze: 5
tego będzie, ale co robić w tym cholernym mieście w piątkowy wieczór. Zdjęcie wyglądało całkiem całkiem. Młoda,świeża nastolatka o niewinnym uśmiechu, głos o brzmieniu naiwnym i śmiejący się sobą. Podjechałem o wmówionej godzinie, podeszła okazała się nieco pulchniejsza niż na fotce. Ładna buzia.
- Pojedźmy do mnie
- Dobrze - wzruszyła ramionami.
Zapytałem się czy się denerwuje, nie odparła. Nie uwierzyłem, ja naiwny
Zaproponowałem wino, ona zgodziła się przestępując z nogi na nogę jak niewinna pensjonarka.
Lubię ten pierwszy zapach kobiecego ciała, smak jej ust na moich...później...
Później wzięła mojego kutasa do ust, poczułem się jak nigdy dotąd. Potrafiła poprowadzić język w ten sposób, by pobudzić igiełki w moich lędźwiach. Połykała i ssała wzbudzając we mnie fale rozkoszy. Udało mi się wyrwać moją rozpłomienionego  z jej ust, by zatopić po krótkiej szamotaninie w jej szparce wabiącej ciemną wilgocią. Rozdrażniony zdarłem z niej dres z niebieskim futerkiem...Zacząłem ją rżnąć, jej wielkie piersi unosiły się nad mną , to ja gniotłem i scałowywałem z nich pot. Unosiła się spazmatycznie na mnie i w górę i wdół. Ja poruszałem się i w przód i w tył. Ona wygięła swe nogi na kształt biednego króliczka z tym wyrazem twarzy który mówi mnie bierz mnie i bierz jeszcze raz... Podniecała mnie jej młodość ... to była najmłodsza laska jaką miałem...uczennica i fantazje..a może tylko ta młodość pragnąca się pieprzyć.

Po wszystkim opowiedziała mi co nieco o sobie. Uczennica szóstkowa w LO, stwierdziła, że ona się tak bawi z koleżanką. Spotyka facetów i idą się pieprzyć, tak po prostu bez podchodów i gier wstępnych. Zapytałem się ilu miała, ona stwierdziła, że już nie liczy...że co tydzień...kilku. Zmroziła mnie.
Nie zabezpiecza się, jakoś to będzie...dobrze że ja nie zawsze myśle kutasem i zabezpieczam się, ale i tak poczułem dreszcz chłodu.
Nie zadzwoniłem, dałem jej na taksówkę, pożegnałem i nie zobaczę jej więcej.
Od tego momentu zacząłem wierzyć w najbardziej najnieprawdopodobniejsze historie, nawet te na blogach.

 

alter_ego : :
lis 17 2002 Zapach
Komentarze: 1

 

Higher Limited edition Black

...  coś nowego w moim życiu

symbol zmian ?

alter_ego : :
lis 15 2002 Kamyk na niebie
Komentarze: 4

Znów mnie nosi...

...wiecie co mnie wkurza najbardziej ?

Jestem jak ogien
...lubie oslepiac blaskiem slonca...
....ogrzewac zarem plomienia
..wypalac slowa mysli uczucia

czesto jestem jak stal nieugiety
...zly i wsciekly mrokiem nocy

czasami jak mgla
...splątany i zasłonięty pasmami zwiewnych slow

i jak woda
...głęboki i nieprzenikniony

ale
.......nie lubie i nie chce byc letni ...ciepły
...gdzie dotyk mysli slow emocji nie parzy ani ziebi plomieniem przyjazni milosci nienawisci zrozumienia gniewu pomocy lub nadziei

..i to chyba mnie najbardziej boli

Czasami czuje sie jak spadajaca gwiazda, ktora cieszy czyjs wzrok, spelnia zyczenie i potem gasnie na nieboskłonie losu ... gdzies tam gdzie nikt na nia nie patrzy
...a o poranku może ktoś inny znajdzie ja w trawie, mokrą poranną rosą ... i rzuci wysoko tam gdzie jest miejsce na niebie gdzie można spotkać życzenia spadających gwiazd...

...smutno mi...tak jakos

alter_ego : :
lis 14 2002 Touch and Go
Komentarze: 6

Pali mnie od środka coraz bardziej, coraz mocniej...
...i te wszystkie szepty namiętne i rozkoszne... wabiące, przyzywające, kuszące... słysze je ciągle dochodzące z mroku... a ja... wpatruje się w nie wzrokiem przyczajonego tygrysa, w te ogniki tanczace na wietrze marzeń...

Ten . . . kiss me on the lips
Nine . . . run your fingers through my hair
Eight . . . touch me . . . slowly
Seven . . . lips
Six . . . slooowly
Five . . . fingers
Four . . . play
. . . to number one

Let's go straight . . . to number one
One Touch me . . .

alter_ego : :
lis 14 2002 Taka sobie bajeczka
Komentarze: 8

Gdzieś daleko za siedmioma górami za siedmioma rzekami, gdzieś za morzem wzburzonego zapomnienia...

Czarna sylwetka ledwo rysowała się na krawędzi lasu. Czarny rycerz spiął karego rumaka, jego drżące chrapy rozszerzyły się złapały zapach czegoś w knei...uderzony  ostroga ruszył długim posuwistym galopie unosząc się nad drżącymi w księżycowej poświacie źdźłbami traw.

 

Gdzieś daleko...księżniczka o błyszczących zielonych oczach wstrzymując oddech, cicho zamknęła za sobą poskrzypujące drzwi wieży. Spojrzała w gore na światło, które zawsze się paliło w jej komnacie...delikatnym ruchem jej bose stopy zaszeleściły w poszukiwaniu dobrzej znane ścieżki wiodącej w głąb lasu. Pomknęła radośnie przemykając nad zwisającymi konarami drzew....

alter_ego : :