Archiwum 02 grudnia 2002


gru 02 2002 W łóżku z seksuologiem
Komentarze: 8

Jestem całkowicie zwariowany.
Już dwie kobiety, w jeden weekend to juz chyba zbyt dużo...ale trzecia, czyli dwie tego samego dnia...to naprawdę szaleństwo.

Rano, coś ulotnego zwiewnego a i bardzo przyziemnego czarno białe zdjęcie podziałało na moje wygłodniałą wyobraźnię i psychologia...zawsze mnie to fascynowało. mam się jej bać bo jest seksuologiem...;)

Wieczorem, jako prawie-chłopak, czyste zmysłowe rżnięcie bez podtekstów...nie lubię jej, więc tylko SEX. Ja i ona bez j.

Odebrałem ją z pociągu. Szybko znaleźliśmy się w mieszkaniu. I...nie
najpierw rozmowa takie tam bajdurzenie...lubię chwilę porozmawiać poczuć tę osobę jak smakuje. Nieraz tylko chwila rozmowy pozwalała mi umiknąć klopotow. Dotknęłem jej palców...druga ręka powędrowała w góręjej uda...tocząc rozmowę niespiesznie pozwalałem, by powoli czuła wolno rosnące podniecenie.
Wkońcu tak jaklubię skradłem jej szybkim ruchem pocałunek. Przywarłem do jej ciała ...ona przywarła ustami.  Lekkie pociągnięcia językiem drażniły moje zmysły. ...moja noga równomiernie poruszała się w górę i dół w trójkącie jej ud i podbrzusza. wywołując coraz bardziej głuche jęki. Zdarem koszulę. Moja ręka powędrowała z pewnością mojej żądzy do guzików jej bluzki i haftek staniczka. Czarki rozkoszy....z których pić można wiecznie
Odkryłem jej pierś wolno ....wolno moje wargi splotły węzeł rozkoszy...wokół jej gardła...ust...oczu...dloni

alter_ego : :
gru 02 2002 Zaufanie
Komentarze: 1

Zaufanie to taka wielka piramida zbudowana z kart. Naprzeciw niej siedzą zawsze dwie osoby...moze czasami kilka... i buduja ja powoli z kart do gry w zycie. Mają na sobie wymalowane słowa, emocje, lekkie skrzywienia warg, odcienie głosu, lekkie wzniesienie brwi; są one czerwone jak wscieklosc i zlosc, czarne jak smutek i rozpacz, zielone jak kolory smiech i radość, niebieskie jak porozumienie i pomoc ... pewnie brakuje tutaj tych wszystkich innych kolorow i odcieni, ale one sa w nas...
i ta piramida rosnie i rosnie...
Jednak wystarczy najdrobniejszy podmuch wiatru drobnego klamstwa, ktore nam sie wydaje blahe, braku slowa, czynu, czasami niecalej prawdy... by wyrwac jedna taka karte... i porwac za soba pare innych i one porywaja inne...czasami jest to tylko karta z samego wierzcholka... czasami jedna z karta z dolu potrafi zniszczyc to wszystko co z takim mozolem budowalismy...
...a ja teraz siedze w chmurze takich wirujacych w podmuchu zlego wiatru kart czuje ich dotyk na twarzy powiekach dloniach... i mam oczy zamkniete ...
Moje powieki sa jak z olowiu, nie chce ich otwierac, by sprawdzic czy mam do czego wracac,
bo jestem zmęczony... chce wziac moje karty i pojsc tam gdzie nikt nie bedzie chcial ze mna niczego budowac... choc na chwileczke...

alter_ego : :